Historia z Ketry rodem... xD

CiciaPL

znalazlam gdzies na necie taka oto historyjke...;P

Miejsce: Ketra
Godzina: Tak mniej więcej koło którejś
Moje położenie: beznadziejne
W rolach głównych: Modni, Strong, Erwin, Seba1(Poeta)
W pozostałych rolach: Mob1, Mob2, Mob3 i Mob4 (żaden z nich nie dostał gaży)
Statyści: brak (nie było kasy żeby im zapłacić)

Zacząć trza by od początku, by nie zginął żaden z wątków. Szedłem Se na ketre sam pomyślałem-Rade dam i w istocie pierwsze moby przewracały się jak kłody, jeden sleep potem slow z kości dostał potem strzał, mój huragan rade dał. Lecz po chwili patrzę se, many mało regne się. No i idę na pagórek równym skokiem jak kangurek lecz nie spojrzał ja się w bok jak ten obrzydliwy mob już z kumplami na mnie leci myślę sobie będzie źle i spierdalam bóg wie gdzie. Z tego stresu ogromnego lekko ja se skręcił w lewo i nie wiedzieć czemu w lazłem ja na palca jemu. Jak się wkurwił tak zajebał żem gwiazdozbiór ujrzał cały potem padły jeszcze strzały tak mnie moby urządziły żem Se na kolana padł potem leże jak ten flak. To nie wszystko drodzy moi nie jesteśmy przecież w TOI ,szybko czata se użyłem no i zaraz tuż po chwili pojawili się ci chłopcy mili, najpierw Modni niczym czołg tak pierdolnął orcka złego że zachlapał Homka mego, karmian troche zabrudzony ja flakami obrzucony myślę sobie nie jest źle zaraz skończy się ta rzeź. W pewnej chwili, Orcki mobilizacje ogłosiły tak ruszyli na Mondiego że się topór pogiął jego, już se myślę no po kumplu nie ma już tutaj ratunku, nagle patrzę trzask i prask Strong na mordę komuś wlazł, patrze orck tam ciut wygięty leży trochę jak by spięty. Moby Stronga polubiły bo już za nim pogoniły Strong z baniaka dwóm zajebał a trzeciemu tak wbił miecz że się pojszczał jak ten cieć. Potem przyszedł Erwin drogi no i resnął chłopak mnie, już do żywych powróciłem, lecz się lekko pobrudziłem i to koniec opowieści o dość trochę dziwnej treści i na koniec chciałby rzec że przyjaciół trzeba mieć „Bo takich trzech jak nas dwóch to ani jednego”.